środa, 4 lutego 2009

zostałam dziś z łapanki wytypowana do poprowadzenia jutro BARDZO WAŻNEJ SPRAWY ...

sprawa zagmatwana maxymanie, przeszła wszelkie instancje, cały segregator pism, w które trzeba się wgryźć ...

więc gryzłam je i gryzłam cały dzień ...

.... zaczęłam - jak mi się wydawało - prawidłowo - od początku ....

szukałam, sprawdzałam, doczytywałam....

aż doszłam do końca ...

a na końcu okazało się, że sprawa uległa przedawnieniu .....

wniosek:
czasem warto zaczynać od końca .....

2 komentarze:

Przemysław Pufal pisze...

Nie zgodzę, się, że należy zaczynać od końca. Ja po prostu w ogóle na wszelki wypadek nie zaczynam.

gorzka czekolada pisze...

szczęściarz z Ciebie - u mine z tzw "poleceniami służbowymi" się nie dyskutuje ...


liczniki