środa, 31 grudnia 2008

a dla mnie obok Stinga, Dire Straitsów, Republiki, Perfektu i tysiąca innych najlepszych z najlepszych ...

najlepszą z najlepszych jest

peter gabriel i kate bush

don't give up ....

doskonałość najdoskonalsza ...

wtorek, 30 grudnia 2008

rok

chciałam zrobić to co wszyscy o tej porze ... chciałam podsumować rok ...

i co ? ... otóż NIC ... chodzi o to, że z tego roku nie pamiętam nic ...

styczeń - nie wiem pewnie było zimno, niemrawo, dni płynęły spokojnie ...
luty - hmm tego roku chyba w lutym były ferie - więc w lutym miałam dwa tygodnie wolnego on potwora
marzec - hmmm no był marzec ...
kwiecień - było ciepło
maj - pod znakiem sukni w kolorze zielono-ecru ... i obłędnie żółtych mniszkowych dywanów
czerwiec - truskawki
lipiec - potwór wyjechany wakacyjnokolonijnie... basen,ogród, ogród, parasol, basen, lody, woda,basen,parasol, ogród,kosiarka, basen parasol, parasol, parasol UPAŁ
sierpień - wariacki, zmiana wszystkiego wszędzie ... TYM
wrzesień - powrót do "normalności"
październik - oczekiwanie na to co było a ma być
listopad - obawy przed tym co nieuniknione - nieuniknione nie musi być złe
grudzień - cichy, ciemny, spokojny ....


niewiele się działo ... rok jak wiele innych ... zastanawiam się czy to dobrze, czy źle ...

poniedziałek, 29 grudnia 2008

i jak tam ??

przeżyliśmy ? ... przeżylismy ...

a na urlopie bosko jest ....

a w ogóle to maniaczką prisona braeka stałam się ... maratony filmowe za mną ... i przede mną ...

a cytat na dziś

"Nigdy nie kłóć się z idiotami, sprowadzą Cię do swojego poziomu i pokonają doświadczeniem"

wtorek, 23 grudnia 2008

By było tak, jak chcesz by było .....


Niech tak będzie ....

piątek, 19 grudnia 2008

a w ogóle ... to wszystko jest jakoś nie tak ...

smutno

a na dodatek głupi parkomat w głupiej strefie płatnego parkowania nie przyjmował monet, a pottem pan dał mi mandat

:(

kiepsko się mam

gdzie jest moje stado rozgrzanych kocyków ?

czwartek, 18 grudnia 2008

czujność rewolucyjna

matka musi wykazywać się czujnością

czujność matki wystawiana jest na ciągłe próby

jak na razie to matka wygrywa ...

no ale wiadomo ...

wygrana zawsze kiedyś się kończy

przykład na czujność

(potwór duży - choć dożył wieku sędziwego jak na potwora przystało - to NADAL wierzy - całą chęcią swej wiary - w ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA ....)

1. matka schowała prezenty na szafie ...tzn część prezentów ... szafa jak to szafa - wydawała się być dobrą kryjówką ... prezenty były w wielkiej reklamówie .... no ale ... albo matka była zmęczona,albo niedowidząca, albo dziecię nazbyt bystre ... w każdym razie ZAUWAŻYŁO ! ZAUWAŻYŁO COŚ CO TAM JEST .... no i pyta i marudzi żeby pokazać, że musi zobaczyć ... że to, że tamto ... najlepszą metoda jest zbyć toto kabaretowym cytatem "a lekcje (...) odrobiłaś" sparafrazowano na idź natychmiast do szkoły bo już czas !! - w tzw międzyczasie zawartość torby została podmieniona na zawartość absolutnie niegroźną

2. w sklepie wielkopowierzniowym dziecię drze się pytając MAMO A TU JEST UBRANIE DLA ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA !!??!! pełna konsternacja ... milkną rozmowy dorośli i dzieci patrzą się na mnie jedni z politowaniem inni z nadzieją jeszcze inni z zaciekawieniem porównywalnym z zaciekawieniem towarzyszącym wielkim odkryciom ... a ja ... z pełnym spokojem mówię DZIECKO DROGIE - PRZECIEŻ ŚW. MIKOŁAJ TEŻ MUSI SIĘ GDZIEŚ UBIERAĆ ... - AHA - odpowiada dziecko me i biegnie do następnej półki z niewadmoczym

NO TO NA TYLE ...

IDĘ UŚPIĆ ME POTWORKI ... by potem móc uśpić - choć na chwilę moją czujność...

dobranoc..

wtorek, 16 grudnia 2008

tak się zastanawiałam...

tak się zastanawiałam nad tym, co mnie okołoświątecznie wkurza , czego nie lubię, co mnie irytuje...

i wiem

najbardziej ze wszystkiego- nie lubię życzeń bez duszy ... nie znoszę wierszyków i rymowanek, nie znoszę powieleń..

wolę dwa słowa - płynące prosto z serca

niż 10 linijek bzdurnych wierszokleceń ...




a no i nie lubię OBOWIĄZKOWEJ imprezy firmowej w mojej prywatnej fabryce guzików... gdzie zmuszeni jesteśmy udawać, że wszyscy się kochamy ....

poniedziałek, 15 grudnia 2008

dowód rzeczowy - nr 1

(ad postu poprzedniego)

PIERWSZA (jak mniemam)

eneduerikefake - zaklepuję

PIERWSZA

oficjalnie ogłaszam, że mam już w mieszkaniu ustrojoną choinkę !

lubię czekać na święta

nie gorszą mnie witryny sklepowe udekorowane bombkami 3 listopada

nie przeszkadzają mi wszelakie luminacje - wszechobecne na ulicach od początku grudnia

nie irytują mnie dzikie tłumy biegające po sklepach

LUBIĘ CZEKAĆ NA ŚWIĘTA

LUBIĘ I JUŻ

moja choinka nie jest piękna - ona to raczej taka z tych, na które nikt nie zwraca uwagi - ale jest wyhodowana od 15 cm choinkobobasa

jest diabelnie kiczowato kolorowa

i jest CUDNA

i cieszę się, że już jest

b0 czekanie jest fajne

MIŁEGO OCZEKIWANIA ŻYCZĘ PAŃSTWU ...

wtorek, 9 grudnia 2008

raport dzienny

5 50 pobudka - to nic, że w czasach studenckich obiecywałam sobie, że ja to nigdy nie będę tak - jak ... robotnicy do stoczni ....
7 15 - praca - po raz drugi - dzień po dniu - unplugged - nie działa nic ... po długim czasie działają albo lampy oświetlenia górnego albo zasilanie komputerów ... albo nie działa nic ... jedna wielka nie wiadomo - co - gdzie działa ....
900 praca - poza gmachem ... praca praca praca praca .... jestem miła dla miłej pani ... miła pani - jest mi dozgonnie wdzięczna .... ona jeszcze nie wie, że moja miłość (słowo pochodne od miłej) - niebawem skończy się ....
15 powrót do potworkolandii - potworki potworniarsko dokazują
17 wyjście na zebranie rady ...... szkoły .... pani nauczyciel - traktuje nas jak ... eh no co się będę wysilać ... nie lubię nauczycieli, nie rozumiem ich mentalności, nie rozumiem ich wyższości ... nie lubię i już ...
19 potworkolania cd -
19 - 21 szukanie (na 60 m) worka ze strojem na wf - KTÓREGO NIGDZIE NIE MA - za to znajduje się - zapomniane zadanie domowe oraz nieoznaczona do tej pory ilość rzeczy zakazanych, które znalazły się NIE WIADOMO JAKIM CUDEM w plecaku potworka ....
21 15 - potworki śpią - ja mam czas dla siebie
21 16 zasypiam na stojąco

21 52 - nie wiem co piszę

więc przestanę ...

dobranoc Państwu

(bushmillsa kocham nadal)

środa, 3 grudnia 2008

co człowiekowi potrzeba do szczęścia

Człowiekowi (takiemu jak ja) potrzeba:
- wanny wypełnionej do 3/4 ukropniarską (nie mylić z okropniarską) wodą
- szklaneczki wypełnionej do 1/8 (bo więcej mi nie wolno) ukochanym bushmilsem (kocham bushmillsa, kocham bono a bono kocha bushmillsa - mamy tyle wspólnego) - oczywiście alkohol wypijany jest przez mnie BEZ lodu/wody/innych rozcieńczalników - bo gdyby bozia chciała aby whiskey pić z wodą to by ją w takiej formie stowrzyła)
- przestrzeni wypełnionej muzyką - początkowo urywek z milesem davisem z kind of blue, a potem najgenialniejszy - na dziś - I cover the waterfront - i ten, za ktorym nie przepadam - john lee hooker


i o wszystko w niewiele ponad 10 minut ...

10 minut z 24 godzin dzisiejszej doby ... tylko dla mnie ...

moje szczęście na dziś ...

wtorek, 2 grudnia 2008

podziw i ukłon

dla kolegi T zwanego tez P za to, że w tym zwariowanym świecie znajduje chwile - by codziennie napisać COŚ co chce się czytać, co ma sens, i co sprawia, że myślę ...

zazdroszczę (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) konsekwencji i uporu

i melduję, że
JA
trwam
- jeszcze -
na posterunku -
TYLE tylko, że ten mój posterunek
- aktualnie -przeżywa oblężenie
połączone ze zmasowanym atakiem wściekłych bestii ....

ciężko jest

a na ten - właśnie -
ciężki, zimowy czas - życzę Państwu - ażeby dopadło Państwa stado rozgrzanych kocyków *

****

* życzenie zasłyszane ok 6 rano - które to niesamowicie mi się spodobało

wtorek, 25 listopada 2008

o bałwach - cd

Kolega T (zwany też kolegą P) nie pamięta PODSTAW naszej edukacji !!

nosz .. nosz... w głowie się to mej nie mieści - jak można nie pamiętać TEGO ?

* * *
a ja ... cóż no ja mam absolutnie wybiórczą pamięc i głupoty - wszelkie - pamiętam doskonale,

(np pamiętam wszyskie nr służbowe - wszystkich pracowników całej fabryki guzików)

a ten bałw - tak bardzo mnie rozbawił, że do dziś go pamiętam .... :)

bo bałwy - to generalnie śmieszne są - n'est pas*?

* czy tak to się piszę ? - nic już nie pamiętam ...

poniedziałek, 24 listopada 2008

bałw-y (nie tylko śnieżne)

strzelali do prezydenta - gdyby chcieli to by zastrzelili, a nie strzelali
dwie głowy dwóch państw jadą sobie pooglądać zakazane miejsca
nasz mówi, że to na pewno rosjanie bo mówili po rosyjsku

ręce opadają ... nad bałwami

a w ogóle to mróz i śnieg - NAWET U MNIE JEST MRÓZ I ŚNIEG ! potworki wykorzystały sytuację ...sanki zainicjowały sezon, a jednooki bałw stoi dumnie w ogrodzie

a propos - czy MOI KOLEDZY - z ławki za mną - pamiętają jak rozwiązywali na matematyce krzyżówkę i na pytanie - "potwór śnieżny na 4 litery" wpisali BAŁW - i na serio im się wszystko zgadzało ...

czwartek, 20 listopada 2008

Beaujolais nouveau

dziś jest beaujolais nouveau

a ja nawet wina nie mam ... buuuuuuuuuuuu

PORATUJ MNIE KTOSIU

środa, 19 listopada 2008

H A H A H A ... !!!

to a propos - komentarza pod wpisem poniższym

tam od razu rodziłam

do pracy wróciłam

po 2 latach (bez 3 dni)

cięęęężżżżżżżżżżko było ... (ale fajnie jest wrócić - na razie w każdym razie tak mówię - bo muszę w to wierzyć)

a teraz idę zrobić naleśniki - kto ile zamawia ?

:)

wtorek, 18 listopada 2008

DZIŚ

przeżyłam


więc można przeżyć

zmęczenie okrutne...

będzie ok

poniedziałek, 17 listopada 2008

JUTRO

no to zaczyna się...


jutro ...


ale dam rade..

muszę dać - prawda?

bo jeśli nie ja to kto??

piątek, 14 listopada 2008

moje ukochanie


gorzka czekolada spożywa gorzką czekoladę ...

a gorzka czekolada (łasuch ogromny) właśnie pochłonęła kolejną kostkę absolutnie genialnej gorzkiej czekolady z pomarańczą i płatkami migdałowymi .....

uśmiechnęła się do siebie ... z zadowoleniem rozgnitając ulubione smaki

i pomyślała - jeśli dalej tak będzie - to za chwil kilka łatwiej będzie mnie przeskoczyć niż obejść ...
i spoważniała ... nie żeby przejmowała się jakoś szzcególnie swym wyglądem nie... to nie to ... (toć nigdy nie skalała się żadną dietą) ...

no ale .... chwila zadumy nad własną postacią przytrafia się każdemu ...

na szczęście chwila (zadumy) trwała -jak na chwilę przystało - jedynie chwilę ...

po tej chwili gorzka czekolada zrobiła pyszną herbatkę w zielonym kubku prosto z zielonej wyspy

i westchnęła ...

do następnej kostki jest tak daleko ...

KTO MA OCHOTĘ NA GORZKĄ CZEKOLADĘ Z POMARAŃCZĄ I PŁATKAMI MIGDAŁOWYMI ??

środa, 12 listopada 2008

podobno każdy dzień przynosi nowe niespodzianki

co zdarzyło się dziś - co byłoby niespodzianką ?

u mnie - w zasadzie nic ... a może taka "nicość" także bywa niespodzianką ... dobrą niespodzianką (czy niespodzianka - zawsze bywa miła/dobra ?- temat do innych rozważań..)

kruchość dnia, kruchość życia, kruchość chwil ...

dziś byłam prawie naocznym świadkiem potwornego wypadku ...

nie wiem kim była ... może matką, może siostrą, koleżanką, żoną ... na pewno córką ...
miała tylko 25 lat ...

niedziela, 9 listopada 2008

i znowu jestem chrzestną wróżką:)

czwartek, 6 listopada 2008

Dzień dobry - obecna !

kurcze no człek (kobieta) nie pisze przez kilka godzin i już go wzywają do tablicy

no ale co ja mam pisać - kiedy nie mam o czym pisać

no co mam pisać o tym co dziś zrobiłam ?
no dobra - sam tego chciałeś - anonimowy fanie ;) !

zrobiłam sniadanie, obiad kolację, poganiałam trochę za potworkiem małym, nawrzeszczałam na potworka dużego, fyzjera odwiedziłam, na wywiadówce byłam (o zniesienie mundurków walczyłam dzielnie), no i praca praca praca ... nieustanna praca czynna całą dobę ...

środa, 5 listopada 2008

a więc jednak Pan Obama ... no, no, no ...

nie pasjonuję się ameryką, nie lubię jej (nie znam - może dlatego nie lubię) ...

nie marzę o tym by móc tam pojechać, by tam żyć, nie marzę o amerykańskim śnie...

mierzi mnie to co amerykańskie - to ich nadęcie i zadęcie ...

denerwuje wszechpotężna mania wyższości, lepszości od całej reszty ..

denerwuje mnie podejście ich (amerykanów) do nas (całej nędznej reszty świata) ....

ale dziś cieszę się z tego, że ten Pan będzie nimi rządzić ...

może to on skłoni ich do myślenia,

może on coś się zmieni ...

może będzie inaczej ...


może ...

wtorek, 4 listopada 2008

ogłoszenia wcale nie takie drobne

a w ogóle - to w ziązku z tymi procentami i napojami i cała otoczką wokół tematu cukierka bądź psikusa

uprzejmie informuję, że spotkanie będzie

DZIŚ OK 19-20

NA TERENIE E-CZEKOLADOWYM - :)

czekam
kolejny - cudnie zamglony dzień ...

uwielbiam mgłę - za jej tajemną tajemniczość, za to, że nigdy nie wiadomo co ona skrywa ...

no listopad jest booski !!

poniedziałek, 3 listopada 2008

kiedy zacznie padać śnieg ?

nie mogę się doczekać ...

lubię tę porę roku .. lubię listpadowe wieczory ... długie, ciche, ciepłe, ciemne ...

wbrew większości - lubię ten czas ...

czwartek, 30 października 2008

ww

William Wharton nie żyje ....
szkoda ...

lubiłam jego pisanie ... wiem, że to żadna górnolotność ale mi pasowała ...

i wbrew całemu światu - ze wszystkich - najmniej podobał mi się ptasiek ...

szkoda ....

wtorek, 28 października 2008

boję się

boję się kasi cichopek ... wszędzie jej pełno ... ma swoje 5 minut - ale na wszystkie bóstwa - pieniądze to nie wszystko ... tak się dać sprzedać ... żal ...

pokolenia

1. czas akcji - lata 50 - babcia miała śliczny obrus ... może nawet jeszcze przedwojenny .. z cudnymi, długimi frędzlami ..
moja mama miała tendencje do wczesnego wstawania..kiedyś, kiedy jeszcze wszyscy spali ona cichusieńko (jak to tylko dzieci potrafią) wstała ... zaopatrzyła się w bezpańsko leżące nożyczki i .... obcięła te frędzle...
do czasu babcinej pobudki zdążyła obciąć 3/4 ...(a musiała się skubana spieszyć bo babcia miała ogramy stół , a na ogromny stół jak wiadomo potrzebny jest ogromny obrus.... )

wracając do tematu...babcia straszniście nakrzyczała na mamę (ba ! może nawet dała jej w dupsko ..) i z tego całego krzyku - mama zapamiętała - "... i zobacz jaki teraz jest krzywy ten obrus..." następnego dnia bladym świtem mama dokończyła działa ..... no i już nie było zarzutu krzywizny....
2. czas akcji lata 70 - moja mama miała śliczne firanki (przywiezione z NRD-owa) białe z przeplataną atłasową nitką ... firanki zakończone od dołu były frędzelkami ... kiedyś zostawiono mnie samą z ...nożyczkami ... i później już firanki zostały bez frędzelków.... tzn bez części frędzelków -
(a resztę wyrównała (nie wiadomo dlaczego) - sama - wściekła mama (zapomniał wół jak cielątkiem....)
3. czas akcji - nie aż tak bardzo dawno temu - kupiłam śliczne firanki do dzieciowego pokoiku ... tiulowe z wyszywanymi drobniutkimi różyczkami - po prostu prześliczne .... dziecię znalazło nożyczki .... i z powodu braku frędzelków pocięło firanki w paseczki ....

nawet na nią nie krzyczałam....

***
(ciekawe, czy istnieje coś takiego jak gen cięcia - spytam przy następnej wizycie u genetyków)
* * *

niedziela, 26 października 2008

nie lubię zgadywanek

są sytuacje, których nie lubię ...

np nie lubię kiedy dzwoni do mnie ktoś, z telefonu, którego numer nic mi nie mówi ... i ten ktoś - mój znajomy ma świetną zabawę pytając się mnie, czy wiem z kim rozmawiam ... a ja nie wiem ..
zazwyczaj ten dowcipniś jeszcze celowo modulując głos ...
no nie lubię tej zabawy ...
nie lubię takich zgadywanek ...

nie lubię też rozmawiać - na żywo - z kimś - kogo nie kojarzę, a kto poznał mnie ...

strasznie męczy mnie prowadzenie rozmowy z jednoczesną burzą w mózgu -
mózgu który prześwietla miliardy znanych mi ludzkich twarzy próbując znaleźć elementy wspólne dla tego kto stoi przede mną i tego w mózgu ...

oj namęczyłam się dziś okrutnie ...

promocja - foto

dla tych, którzy fotografują, i lubią oglądać swoje prace nie tylko na ekaranie komputera ...

http://www.fotouslugi.pl/

promocje na fotoalbumy - można się pobawić z fotkami, tłami, ustawieniami ...

polecam

sobota, 25 października 2008

ogłoszenia drobne

kupiłam nowe łóżko - szczęśliwa jestem :)

piątek, 24 października 2008

ogłoszenia drobne

kupię czas ... duuużo wolnego czasu ...

(no dobra nawet odrobinkę - wezmę z pocałowaniem ręki ...)

kupię każdą ilość czasu ...

czwartek, 23 października 2008

co za koszmarny dzień !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

(i znowu śnił się ksiądz)

wtorek, 21 października 2008

promocja

niniejszym rozpoczynam nowy cykl, w którym donosić będę - raz na jakiś czas - o większych, bądź mniejszych, lepszych, bądź gorszych, trafionych bardziej lub mniej PROMOCJACH

1. promocja dla CZYTACZY - w merlinie - książki o 25 % taniej (a przypominam - gwiazdka tuż tuż ...)

http://merlin.pl/browse/promotion/1/Targi_Krakow_2008/promocje.html

wierzysz w sny?

bo ja tak ...

nie nie znam się na sennikach,
nie znam się na wyjaśnianiu znaczenia ...
nie znam się na tej całej czarnej magii ...

ale wiem, że kiedy śni mi się ksiądz powinnam się zacząć niepokoić o mnie, o to, że coś się stanie komuś kogo dobrze znam... (niezależenie od tego jaki ksiądz mi się , niezależnie od sytuacji, w której on się pojawia) ...
ostatnio zwątpiłam - bo w piątek mignął mi we śnie pan w czarnej sutannie - a w ciągu dnia nie zdarzyło się nic niepokojącego ...
i dopiwro dziś dowiedziałam się, że tego dnia moja mama przeżyła bardzo nieprzyjemne chwile ...

więc nie jest to tak, że to ja wiedząc o śnie - ściągam złe przypadki ...

a kiedy śni mi się pociąg ... to przytrafia się moja tragedia osobista ...

(i tu mogę dać się przekonać - że po takim śnie sama na siebie ją ściągam ...)

nie wiem skąd to wszystko...

psychika ... psychiatria... psychologia ...



za to nigdy nie czuję nic ... nigdy wcześniej nie wiem nic o śmierci ... o tym, że ktoś umiera...

poniedziałek, 20 października 2008

F1

no to ja jeszcze o wczorajszym wyścigu, którego echa dziś drążą wszystkie newsy...

więc
1. to w jak "genialny" sposób pan massa pokonał "dzielnie broniącego się" pana raikkonena
2. i to, że większość obwinia pana heidfelda o to, że nie pomógł panu kubicy

skłania mnie do następujących (a oczywiście mało odkrywczych) refleksji - że:
1. po co są przepisy o zakazie stosowania poleceń zespołu (w zakresie pomagania kierowcy nr 1) skoro każdy wie, że zespół nie ponosi żadnych konsekwencji za "spisek" ...
2. dlaczego - skoro wymagamy czystego sportu - żądamy od pana H niesportowego podkładania się
3. dlaczego nie umiemy docenić tego co mamy i ciągle jest nam źle
4. a ... z 18 strony skoro są zespoły - i w jakimś tam stopniu jest to sport zespołowy - to czemu zespół nie może decydować o tym co jest dla zespołu najlepsze (i w końcu - czy mógłby się wreszcie ktoś zdecydować i określić czy jest to sport zespołowy czy indywidualny)

uwielbiam F1 i - oczywiście nadal będę oglądać wszystkie wyścigi - ale byłoby prościej - gdyby mogło być prościej

niedziela, 19 października 2008

no i robertowi k. - nie udało się ...

kurcze ostatnio - tym, którym kibicuję nie wiedzie się ... może przestanę kibicować ? ..

buu

F1

a za chwilę robert k. będzie walczyć ! - a ja trzmam za niego kciuki !!

szlag mnie trafił !

przełączając kanały w TV - natrafiłam (na szczęście) na końcówkę programu "mam talent" - i jestem zbulwersowana, wkurzona i .. i po prostu wściekła !!

- jak można "zafundować dziecku tyle emocji ... !!

Ja rozumiem, że chodzi o wielką kasę i "wielką sławę" ale na litość boską dlaczego programy typu "wyścigi szczurów" nie mają limitu wiekowego ?? niech dorośli - którzy chcą - i którzy sami potrafią decydować o tym co jest dla nich dobre - niech się ścigają, niech walczą - ale dlaczego dzieci w to mieszać?

a w ogóle to jak dorośli mogą rywalizować z dziećmi ???

(i nie mówcie mi, że dzieci same tego chcą !!)

(dla niewtajemniczonych - był tam - nie wiem może 8-10 letni chłopczyk - który nie wiem co pokazywał - nie wiem w jakiej dziedzinie miał talent - ale bardzo, ale to bardzo przeżył to, że nie awansował do kolejnej rundy programu...
poza tym o ile dobrze się orientuję to był to program na żywo - końcówka programu było około godz 22 30 o tej porze DZIECI POWINNY SPAĆ !!
a w tym odcinku powinni wygrać rodzicie tego chłopca - oni niewątpliwie mają talent .... )

piątek, 17 października 2008

truskawka

a propos wpisu poprzedniego - znalazłam mych w zbiorach letnich

z cyklu śniło mi się

ALE MI SIĘ NAPRAWDĘ ŚNIŁO - TO O KOMENTARZACH !! :)::)!!! - SERIOOOOOOOOO!!

NO TAKIE JA MAM SNY !!

a dziś śniło mi się, że jadłam truskawki - takie pyyyyyyyyyszne, czerwieniutkie - prosto z krzaczka... a jak one pachniałyyyyy..............

kiedy się obudziłam czułam jeszcze ich smak ...

hm.. i teraz mam dylemat iść do zamrażalki i rozmrozić to co mam (a co NA PEWNO nie będzie miało takiego smaku i aromatu jak ta senna mara - czy zadowolić się marzeniami ?
:)

uśmiechnij się :)

http://www.youtube.com/watch?v=YevYBsShxNs -

luźne myśli

piłkarzom - nie udało się ...
prezydentowi udało się ...

wreszcie zaczyna się jesienna ochłoda ...

a w ogóle to usłyszałam dlaczego - z natury rzeczy małżeństwa są średnio udane - bo kobieta - po ślubie - liczy na to, że mężczyzna się zmieni, zaś mężczyzna liczy na to, że kobieta - po ślubie się nie zmieni ....

środa, 15 października 2008

Mecz

za chwilę - NASI grają z tymi - którzy teoretycznie uznani są za słabeuszy ... ale - co powszechnie znaną sprawą jest - niejeden raz przegraliśmy ze słabeuszami ...

no cóż - wypada mi tylko wierzyć w nich ! - w końcu wiara czyni cuda !!

(a poza tym to, czy wierzyć w prawo serii? - czy raczej w to, że nic dwa razy się nie zdarza ? )

politycznie

to, co wyprawiają prezydent z premierem to dziecinada ... żałosna, niesmaczna dziecinada ...

i tyle

i - by nie zachowywać się jak oni - nie będę więcej o tym pisać


wstyd !

poniedziałek, 13 października 2008

wspominki

trzy lata temu zaczynałam nowe życie

nowe miasto, nowi ludzie, nowe zadania, nowe warunki i okoliczności

było strasznie, cudnie, przyjemnie, wesoło, smutno, męcząco, upojnie

prawie-rok trwający wieczność ... albo kilka sekund ...

a teraz - z perspektywy czasu i tego co zaszło przez dwa lata - wszystko TAMTO - jest tak strasznie odlegle .. tak bardzo dalekie ...

lubię wspominać tamten czas ...

HA !

a ja stałam za markiem kolbowiczem*w kolejce w mc donald-sie - on kupował tortille - a ja lody z polewą czekoladową (pyszne)

(ergo- wielcy też tam jedzą)

* http://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Kolbowicz

z cyklu śniło mi się

więc (wiem, że nie zaczyna się zdania od więc - ale tu - jakoś tak mi pasuje)

więc - śniło mi się, że pod niemal każdym moim postem - i pod każdym postem mojego kolegi - WIELCE SZANOWNEGO twórcy teatasters (http://teatasters.blogspot.com) (O KTÓRYM WPROST TU NIE PISAŁAM - ALE KTÓREGO SYGNATURKA WISI W LEWYM ROGU (lewy to ten od strony serca) OD DAWNA) BYŁO PEEEEEEEEEEŁNO komentarzy -

i ucieszyłam się - bo mogłam na żywo i na bieżąco wymieniać poglądy z CZYTELNIKAMI ...

no i ... i .. jak to zwykle bywa ...

OBUDZIŁAM SIĘ ...

i ...

i komentuje mnie niewielu ...

(w tym połowa z troski o ZEMSTĘ ;) )

wolny czas

przez ostatnie dni nie miałam internetu ...
bo COŚ TAM ...

nie mając dostępu do internetu zauważyłam - coś absolutnie niezwykłego - otóż zauważyła ile ja mam WOLNEGO CZASU !

tylko, że ja ... ja nie miałam co robić .... !!!!!!!!

bo ten wolny czas to jest jednak zjawisko wysoce przereklamowane !
bo co tu robić kiedy:

jedyni znajomi jakich się ma - są niedostępni,
nie ma jedynych gazet jakich czytam,
nie ma programów z których korzystam,

NIE MA NICZEGO CO JEST CZŁOWIEKOWI POTRZEBNE DO TEGO ABY WOLNY CZAS SPĘDZAŁ TAK JAK LUBI NAJBARDZIEJ !

NO NA CHOLERĘ MI WOLNY CZAS SKORO NIE MAM NICZEGO !!

no ... no to sobie pokrzyczałam ..

(lepiej mi)

piątek, 10 października 2008

zemsta jest pokarmem bogów ... jestem boginią

hihihi

cudne to jest !

czwartek, 9 października 2008

ciii

cicho ... jest tak cicho .. ciekawe jakby to było gdyby już zawsze tak było ...

mogłabym się przyzywczaić (?)

ciekawe ...


i jest tak jak chcę, by było,
i jest tak, jak lubię kiedy jest

i ...

ciekawe ...

i nawet nie płaczę ...

ciekawe ...

oświadczenie woli


nosicie ze sobą ?

zgadzacie się na to, żeby ktoś dzięki Wam żył ?


ja:

- TAK - zgadzam się -
- oświadczenie noszę ze sobą - zawsze - wszędzie ... (mam kilka druków, umieszczonych w torebkach, dokumnetach, samochodzie)

- o mojej woli wiedzą bliscy - teraz także i Wy



... bo przecież organy nie idą do nieba ......

środa, 8 października 2008

pytanie egzystencjonalne

jakim cudem osoba, w której życiu nie dzieje się nic (absolutnie nic) nie ma na nic czasu ??

pajęczynowo





jednym słowem - straszna nuuuda - (w zasadzie to dwoma słowami - ale to i tak nie ma znaczenia - bo nuuuda)

poniedziałek, 6 października 2008

coś dla siebie

dziś - po wielu dniach (liczonych w długich miesiącach) zrobiłam coś dla siebie ... tylko dla siebie

podładowałam akumulatory - sztucznym -co prawda - ale bardzo przyjemnym w odbiorze - światłem

pani sprawiła że mogę oglądać się w zwierciadełku - bez obawy, że wyskoczy z niego potwór

zjadłam kilka kostek GORZKIEJ CZEKOLADY ze skórką pomarańczy

a teraz piję cudownie mocną czarną kawę

a TY - kiedy - zrobiłaś/zrobiłeś coś dla siebie ?

zrób - warto

sobota, 4 października 2008

gwiazdy ....


tańczą, śpiewają, jeżdżą na lodzie ...

potrafią wszystko, a nawet jeśli nie potrafią - to robią szoł - z którego wynika, że jednak potrafią

wyglądają ślicznie, pięknie, czasem śmiesznie, czasem - wręcz - tragicznie

każdy niemal kanał TV ma swój ranking swoich gwiazd - tych całkiem dobrze znanych albo zupełnie nieznajomych - którzy dopiero dążą do tego, by być gwiazdą ...

a cóż mam robić - ja - zwykły śmiertelnik - taki, który nie tańczy (bo nie umie), śpiewa - wyłącznie w samochodzie (bo jeżdżę na ogół sama - z zamkniętymi szybami - i nikomu moje wycie nie przeszkadza), a łyżwy to na nogach miałam dwa razy w życiu (za pierwszym razem -kiedy miałam 7-8 lat - przewracając się - stłukłam zegarek); za drugim razem - jako odważna dorosła - z pełną gracją trzymając się bandy - dumnie okrążyłam (nie jeden raz) taflę - absolutnie prawdziwego lodowiska

więc - cóż mi pozostaje - eh - jak to cóż - podziwiać, komentować, ciut naśladować ...

i nie przejmować się - w końcu nie każdy jest stworzony do tego - by być GWIAZDĄ :)

ps. a tak w ogóle - to chciałam powiedzieć, że koleżanka 8 latka - spytała moją córkę - 8 latkę - wskazując NA MNIE - to ty masz taką dorosłą SIOSTRĘ?!

(no - to tyle miałam do dodania )

czwartek, 2 października 2008

na dziś

myśl przewodnia mojego życia

"lepiej grzeszć i żałować niż żałować, że się nie grzeszyło"

.......

naj z naj ...

wczoraj poproszono mnie (między innymi - mnie) o wybranie jednej ulubionej piosenki ...

zastanawiam się jak możliwym jest wybranie z całego tego mnóstwa, całego ogromu muzycznego wybranie jednego jedynego utworu?

ja nawet nie umiem wybrać jednego - ulubionego - stylu muzycznego, jednego wykonawcy ..

wszystko przecież zależy od nastroju, pory dnia, roku, wszystko zależy od chwili, od stanu umysłu, zakochania bądź kochania ... zależy od miliardów okoliczności i przyczyn ...

kiedy - w moim radio - raz do roku pojawia się top wszechczasów - niemal każda piosenka - staje się tą jedyną - najlepszą z najlepszych ... po czym pojawia się kolejna i kolejna ...

a przecież NAWET W MOIM RADIO nie grają wszystkich moich ulubionych piosenek ...

bo ja lubię vivaldiego i mozarta, lubię chemical brothers, i faithless, lubię milesa davisa, rogera watersa, petera gabriela, lubię republikę i hey ...i nnekę, caldplay, i miliony, miliardy innych...

ja lubię muzykę ...

środa, 1 października 2008

totalna zmiana nastroju - porównując z postem poprzednim

przeczytałam - i rozbawił mnie

Facetowi żona zaczęła mówić przez sen. Jakieś jęki i imię Rysiek... Bez dwóch zdań doprawiała mu rogi i facet szybko doszedł do takiego wniosku. Aby to sprawdzić, pewnego dnia udał,że wychodzi do pracy i schował się w szafie. Patrzy, a tu żona idzie pod prysznic, układa sobie włosy, maluje się, perfumuje i w samej koszulce nocnej wraca do łóżka. W tym momencie otwierają się drzwi i wchodzi Rysiek... Super przystojny, wysoki, śniada cera, czarne, bujne włosy - jednym słowem bóstwo. Facet w szafie myśli: "Muszę przyznać, że ten Rysiek jest niezły, ma klasę!". Rysiek zdejmuje powoli koszulę i spodnie, a na nim stylowe ciuchy, najmodniejsze i najdroższe w tym sezonie. Facet w szafie myśli: "Szlag, ale ten Rysiek, to jednak jest zajebisty!". Rysiek kończy się rozbierać od pasa w górę, a tu na brzuchu mięśnie krateczka - kaloryfer, wysportowany. Facet w szafie myśli: "Ten Rysiek, to ekstra gość!". Rysiek zdejmuje super - trendy bokserki, a tu penis - pierwsza klasa. Facet w szafie myśli: "O żesz ty, Rysiek jest rewelacyjny" W tym momencie żona zdejmuje koszulę nocną i pojawia się ciało z cellulitisem, obwisłe piersi, rozstępy... Facet w szafie myśli: "Ja pie.....! Ale wstyd przed Ryśkiem
przeczytałam dawno temu .. dziś odnalazłam

słyszałam dawno temu ... dziś odnalazłam

włącz muzykę - słuchaj .. czytaj ... i myśl ...



http://pl.youtube.com/watch?v=PL-uL2M3xvM


"Którejś nocy przyśnił się pewnemu człowiekowi dziwny sen. Śniło mu się, że spaceruje z Panem Bogiem brzegiem morza, a na nieboskłonie rozbłyskują sceny z jego życia. Z każdą odsłoną na piasku pojawiały się ślady stóp - jedne należały do niego, drugie do Boga. Gdy zgasła ostatnia scena, mężczyzna obejrzał się za siebie i spostrzegł, że wielokrotnie na ścieżce widać jedynie ślady jednej pary stóp. Działo się tak w najtrudniejszych, najbardziej smutnych chwilach jego życia. Zaniepokojony spytał Boga:- Panie, obiecałeś, że jeśli będę kroczyć twoimi ścieżkami, zawsze będziesz przy mnie. Tymczasem w najczarniejszych momentach mojego życia widzę na piasku tylko jedne ślady stóp. Nie pojmuję, dlaczego opuściłeś mnie, gdy potrzebowałem Cię najbardziej?- Najdroższe dziecko - odparł Bóg - za bardzo cię kocham, by cię opuścić. W chwilach próby i cierpienia, tam, gdzie widać jedynie pojedyncze ślady, niosłem cię na ramionach."

wtorek, 30 września 2008

po co?

nie lubię głupich, bezsensownych filmów...

i nie obchodzi mnie to, ze "dzieła" są tworzone przez "wybitnych artystów"

Tarantino jest dla mnie psycholem - a firmowany przez niego "hostel" jest dla mnie totalnym nieporozumieniem - nie wiem po co taki film, dla kogo, i w jakim celu został nakręcony ...

ja go odbieram jako instrukraz dla kolejnej bandy psychopatów ...

a najgorsze jest to, że film ten może obejżeć każdy ...

każdy dzieciak - czego byłam ostatnio świadkiem w wypożyczalni

(biedne dzieciaki)

buziak !

wszystkim chłopcom, chłopakom, chłopczykom, mężczyznom, panom -

całemu rodowi męskiemu

na dziś i na cały czas - samych cudowności

świat bez Was - byłby do niczego ...

(dla niewtajemniczonych - dziś podobno jest dzień chłopaka)

poniedziałek, 29 września 2008

pisadłowo

pamiętniki, pamiętniczki, blogi ...

pisałam - najpierw - w czasach kiedy o komputerach słyszało bardzo niewielu - w zeszyciku ... pisałam i wklejałam .... dużo cudnych cudeniek zawierają tamte strony ...

po latach pisałam bloga ... pisałam o wszystkim co mnie cieszyło, co raniło, o codziennościach i niezwykłościach ...
a że życie me wirowało w nieznośnym wręcz tempie wpisów było bardzo dużo ...
i generalnie było mi obojętne, kto to czyta, jakie wysnuwa wnioski, kto z kim o tym rozmawia...
w pewnym momencie jednak przestało to być obojętne .. wtedy zablokowałam wpisy ..
a po blokadzie - to nie było tak samo ....

potem było kilka prób powrotów do pisadłowa, kilka podejść... zupełnie, całkowicie wręcz nieudanych ...

piszę teraz...
zdecydowanie bardziej ogólnikowo .. piszę teraz w sposób, który wiem, że nie wszystkim odpowiada... ale - generalnie - piszę dla siebie ...

wiem, że często jest tak - że tylko ja wiem "co autor ma na myśli" - ale to chyba o to chodzi w pisaniu, żeby autor była zadowolony - prawda?

czwartek, 25 września 2008

nie wiem dlaczego utarło się, że bańki mydlane są dla dzieci ...


wyjeżdżam - jadę tam, gdzie nie było mnie od bardzo, bardzo, bardzo, dawna

wracam za kilka dni ...

buziaki :)

środa, 24 września 2008

prostota

BO:
- sprawą powszechnie wiadomą jest, że mężczyzna to proste urządzenie wykonujące wszelakie czynności pojedynczo:
albo słucha, albo mówi
kiedy ogląda/czyta - nic innego do niego nie dociera - może się palić - walić, mogą wylądować kosmici - on tego nie widzi
kiedy mówi się do tegoż osobnika - by zrobił dajmy na to kakao - z całą pewnością spyta gdzie to kakao jest (choć od WIEKÓW stoi ono w tym samym miejscu)
kiedy powie się takiemu, by nastawił zmywarkę - nastawi niemal pustą - bo NIE zauważy szklanek stojących na blacie OBOK zmywarki - bo przecież miał nastawić zmywarkę -a nie posprzątać !
kiedy taki rozmawia przez telefon - to nie słyszy, nie widzi - niczego - BO PRZECIEŻ on rozmawia

a już najpewniejszą sprawą jest to - że jeśli jest wieczornie zmęczony - to na pewno pójdzie spać ... ot tak po prostu, nie troszcząc się o to co było dziś, co będzie jutro ...


wszak wiadomo, że prototypy - nigdy nie są doskonałe ... (to z biblii - więc się nie czepiać)

a jednak - czasem chciałabym być takim prostym w użytkowaniu - mężczyzną ...

wtorek, 23 września 2008

ogłoszenia drobne

z uwagi na to, że zarobiona jestem - uprzejmie donoszę, że TWÓRCZEGO wpisu dziś nie będzie ...

(a-ha (w znaczeniu - przypomniałam sobie - a nie kultowego zespołu lat 80/90) - więc - a-ha - rybę jadam - pstrąga zapiekanego z czosnkiem i ziołami i masłem - rumianego i pachnącego - pyyyycha .....a jutro też będą ryby!)

poniedziałek, 22 września 2008

jeszcze w temacie ryb

zjadłam
- koreczki śledziowe -
obiektywnie - wcale nie były dobre -
ale - jestem (prawie) rybnie zaspokojona ...

byle do jutra - jutro kupię PRAWDZIWE RYBY -

i zjem je wszystkie !

(ryba wpływa dobrze na WSZYSTKO - byleby to nie była ryba w galarecie - BRRRRRRRRRRRR nie znoszę ryb w galarecie - FUJJJJ)

give me some fish

czy to wpływ reklamy (bo ta reklama trafia do mnie) czy co ??
BO MI SIĘ TAK STRASZNIE CHCE RYBY !!!!!!!
- takiego śledzika
- albo zapiekaną z mozzarella i blue cheese pomidorami i porem
- albo pstrąga z masłem i pietruszką
- albo zwykłą smażoną - JAKĄKOLWIEK
- albo wędzoną - taką jeszcze ciepłą
- albo nawet znienawidzonego łososia BYM ZJADŁA
- albo - no dobra - nawet z puszki

kurde no RYBY CHCĘ - A W DOMU NIE MA NIC rybopodomnego !!!
:(:(

(akwaryjne - tymczasowo - oszczędzę)

niedziela, 21 września 2008

czerwono - zielono







E.

znamy się od czasów szkolnych, przyjaźń dołączyła do nas na studiach ... po studiach relacje nasze troszkę się rozluźniły...

zastanawiam się, czy można nazwać przyjacielem kogoś - kogo nie widziało się od dobrych kilku lat, kogoś o kim teraz nie wie się prawie nic, z kim nie ma się niemal żadnego kontaktu

kim jest przyjaciel ?
czy na to miano zasługuje tylko ten, kto jest stale i "na bieżąco" ?

wg mnie - nie - bo przyjacielem jest ten, kto nie zawiódł, przyjacielem jest ten, na kogo mogę liczyć - choćby nie wiem co ... przyjacielem jest ten - kto wie kiedy kiedy i w jaki sposób ma BYĆ ...

i wiem, ze kiedy teraz się spotkamy - to będziemy gadały tak jakbyśmy widziały się zaledwie kilka dni temu, i będziemy rozmawiać tak po babsku - o wszystkim i nie będzie chwil niewygodnej ciszy ...

piątek, 19 września 2008

mokre miejsce




byłam dziś na ślubie przyjaciółki ...



jak zwykle płakałam ...



bo ja zawsze płaczę ... niezależnie od okazji, niezależnie od okoliczności, niezależnie od otoczenia ... hmm gdyby się tak zastanowić - to nawet nie ja płaczę tylko samo się płacze ...



bo oczy to ja mam w bardzo mokrym miejscu położone

czwartek, 18 września 2008

plan na dziś

od dłuższego czasu zastanawiam się nad zmianą mej drogi życiowej w zakresie tzw "kariery zawodowej" ...

dziś wpadłam na genialność w powyższym zakresie ...

poczytałam sobie o zarobkach kierowców z F1 - i zapragnęłam zostać takim oto kierowcą - jeździć umiem i lubię - więc problemu nie będzie .. no bo w czym mógłby być problem - no w czym?????????

no dobra mógłby być ... wiem ...

więc po głębszym i dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że jeszcze lepiej niż kierowcą - jest być mechanikiem teamu F1

toć to oni (mechanicy) pracują:
- w sezonie trwającym jedynie kilka miesięcy
- raz na 2 tygodnie
- po średnio licząc - 2x 10 sekund - bo tyle razy średnio zjeżdża samochód do stanowisk serwisowych
- przez pozostałe 2 godziny wyścigu gapią się w ekrany jak ten - za przeproszeniem frajer (kierowca) jeździ w kółko
- a jak dobrze pójdzie to i załapią się na darmowego szampana ..
- a potem mają wolne na kolejne 2 tygodnie ..

no normalnie żyć nie umierać ....

tak więc postanowione - na dziś - zostaję mechanikiem F1

(a no i niech mi się nikt nie wyrywa z podpowiedziami typu, że poza wyścigami to oni tyrają jak woły, a w czasie pit stopów to czasem i rękę im wyrywa, albo obrywają podnośnikiem - a no i niech nikt nie mówi mi, że na samochodach - technicznie trzeba się znać ... bo ja to mogę być tym od tankowania - w końcu nie jeden raz tankowałam samochód na stacji samoobsługowej więc dobrze wiem jak to się robi !

o !

środa, 17 września 2008

ona i ja

...bo ona i ja ... no bo my... my to się nigdy nie rozumiałyśmy

(ona to matematyka - ja to ja)

obie miałyśmy inne poglądy na moją rzeczywistość....

już od samej podstawówki miałam świadectwa z czerwonymi paskami ...
od góry do dołu piątki ...za wyjątkiem matematyki ...

później już nie było tak doskonale niemniej radziłam sobie .... moje drogi z matematyką rozeszły się na dobre w drugiej klasie liceum ...

chodziłam - co oczywiste - do klasy humanistycznej ..(bo ja to humanistką jestem do szpiku kości i zdecydowanie bardziej wolę pisać cudnie pachnący, bordowy kwiat o lśniących aksamitnych płatkach niż po prostu - banalnie - róża) ... (a dygresje - wszelakie - wrzucane to tu, to tam - to po prostu uwielbiam)

no ale wracając do matematyki... moją licealną wychowawczynią była pani od matematyki... która uparła się, - do dziś zresztą nie wiem dlaczego - by udowodnić mi że ona tu rządzi ... udowadniała mi to przy okazji każdego sprawdzianu .. (udowodnienia kończyły się niezmiennie oceną ndst)
wreszcie rodzice postanowili (w genialności swych umysłów), że należałoby załatwić mi jakieś korepetycje ... no i załatwili .... korepetycji udzielał mi cudowny człowiek - starszy przedwojenny pan - który sprawił, że ja naprawdę zaczynałam rozumieć o co w tym wszystkim chodzi ... zaczynałam rozumieć matematykę....

i wtedy po kolejnej klasówce kiedy okazał o się, że idzie mi lepiej pani od matematyki poprosiła bym została w klasie po lekcji - a następnie zaproponowała mi korepetycje ..... u swojego męża (także matematyka uczącego w naszej szkole) .... i co zrobiło głupie 16 letnie dziecko pozbawione instynktu samozachowawczego, wierzące, że teraz kiedy co nieco rozumiem to nie będzie już tak źle na tej matematyce .... otóż powiedziałam tej pani, że ja już mam korepetytora , że jest nim ten pan X ....
od tego dnia miałam przechlapane ... bo pan X - jak się dowiedziałam po fakcie - był wrogiem publicznym małżeństwa matematycznego.....

efektem mej durnej prawdomówności była 2 z każdej kartkówki - że bo jedynek wtedy nie było)

kolejnym etapem zmagań był egzamin komisyjny (gdzie komisją było znane już wszystkim małżeństwo matematyków) .. na egzaminie tym dostałam do rozwiązania zadania z klasy matematyczno-fizycznej - zadania olimpiadowe, ale o tym także dowiedziałam się dużo później ...
.. po prostu brak słów.....no i oczywiście brak promocji do 3 klasy ...

ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ... połowa koleżanek z mojej klasy (tej pierwszej) skończyła jako nauczycielki ... a ja jakoś nie za bardzo rozumiem to dość specyficzne środowisko...

moją nowa klasę matematycznie przejęła pani, która zrozumiała że jesteśmy klasą humanistyczna i cudów od nas wymagać nie można ...

a na świadectwie maturalnym z matematyki mam czwórkę ...

o dziś

zasypiam... kto zasypia ze mną ? ..

pół nocy nie spałam przez la lunę małą mą

a w ogóle to zimno i średnio przyjemnie ... i po raz tego sezonu pierwszy włączyłam ogrzewanie ...

a w ogóle to smarkato i pociagająco i od czasu do czasu kaszląco i głowoboląco

i nawet kawa nie poprawia nastroju

eee no do bani ......

o słonko wyszło ...i tylko uwidoczniło dość znacznie zachwianą nieprzeźroczystość moich szyb niech już lepiej zajdzie ...

NO NIECH ZAJDZIE za toto czarno-sino-granatowe co to chmurką jest !

wtorek, 16 września 2008

helenka i maciuś


spotkali się - przez przypadek ...

zakochali na zawsze ...

kilka chwil później pojawiła się fasolinka ... mała .. maleńka ...rosła w brzuszku ...

była dziewczynką ... miała imię... czekał na nią cały świat ...

umarła bez jakiejkolwiek zapowiedzi w 3 dniu 33 tygodnia ciąży ...

nie wiadomo dlaczego ... nie wiadomo po co ...

żadne z miliona badań nie wykazało powodu ...

po prostu jej serduszko tamtego dnia przestało bić ...

trudno było rozmawiać o tym z nimi ... bo co im powiedzieć?, co poradzić?


dziś Helenka biegałaby się i śmiała ... i na pewno byłaby cudnym przedszkolakiem ...


dziś cieszyłaby się najbardziej z tego ... że została właśnie starszą siostrą ...


dziś urodził się Maciuś


:)

brak słów

nie przedłużyli kontraktu Raula Lozano ... brak słów ...

jak to pięknie napisano srebrny medal (mistrzostw świata) to za mało .... brak słów...

nosz .... brak słów i tyle !

tożsamość

o tożsamość sieciową mi chodzi ...

na zaprzyjaźnionym mi forum pojawił się wątek odnośnie kradzieży wielu danych pochodzących od różnych osób - po to by stworzyć jeden - całkowicie wyimaginowany profil ...

kilka dni temu czytałam o kradzieży zamieszczonego przez pewną mamę na prywatnym profilu nk zdjęcia swego maleńkiego dziecka - i potem nękaniu mamy dziecka - rzekomo przez to dziecko - które rzekomo czuje się opuszczone, zaniedbane i samotne

wielokrotnie "odwiedzają" mnie w mym wirtualnym świecie jakieś "jasie kowalskie" czy "apolonie chałupiec"

mam swoje konta, mam stronę, mam fora, wszędzie występuję ja - jako - ja .. za każdym razem - każdemu mogę powiedzieć wprost - to co piszę ...

nie rozumiem ukrywania się pod fałszywymi profilami, nie rozumiem po co ludzie kradną dane identyfikacyjne, nie rozumiem po co przywłaszczają sobie zdjęcia cudzych dzieci ...

dlaczego ludzie wstydzą się tego kim są ?, po co dorabiają do siebie "ideologię" ?

przecież nie zawsze mamy do czynienia z osobami chorymi (chorobę - jestem w stanie zrozumieć - nie mówię, że ją akceptuję - rozumiem i tyle)

poniedziałek, 15 września 2008

na dziś

jestem

(Ktoś tęsknił..?..)

brak moich aktualności - to tylko brak czasu ...

będzie lepiej ...

obiecuję.

piątek, 12 września 2008

w związku z tym, że po raz 1873 zaczynam pisać - po czym naciskam klawisz backspace - postanowiłam, że dziś nic już nie napiszę ...

***

do zobaczenia za jakiś czas ...

buziak

morskie opowieści

kilka stworzonek, kilka zwierzaczków i 3 rybki (500 litrów morza w domu)









czwartek, 11 września 2008

znaczenia prostych słów

nie rozumiem ludzi ...

no nie rozumiem i już ...

NIE to NIE ... kiedy mówią NIE - myślą NIE
NIE - nie znaczy TAK, nie znaczy MOŻE, nie znaczy KIEDYŚ...
NIE to NIE

przecież to takie proste

nie wiem dlaczego niektóre osoby nie są w stanie zrozumieć tego
po co utrudniać życie ? po co marnować czas ? po co obwiniać ? po co oskarżać ?

troszkę szacunku do samego siebie ...
a wtedy wspomnienia będą piękne

***
wpis - na podstawie znanych mi dwóch historii damsko - męskich

za każdym razem - to kobiety (niestety) nie rozumieją (nadal) znaczenia tych podstawowych słów
księżyc swą jaskrawą wypukłością świecił po lewej stronie...
czerwone resztki ostatnich promieni dzisiejszego słońca ledwo dostrzegalnie majaczyły po prawej
z cd kasia nosowska kolejny raz powtarzała - "za oknem dziki skwar.....nie..."
a ja jechałam ...
lubię te moje krótkie samotne podróże ..
lubię prowadzić samochód ...

środa, 10 września 2008

cuda ... cuda ... cuda ...

jakim cudem w prawie 40 milionowym społeczeństwie - społeczeństwie, którego tzw "sportem narodowym" jest (podobno) piłka nożna - tzw "światowej słowy trener" nie może znaleźć choćby 11 graczy, którzy byliby w stanie zagrać na choćby średnim poziomie z 11 zawodnikami, z których (o ile się nie mylę zaledwie) dwóch jest zawodowcami ....

(san marino - polska - do przerwy - 0-1 - oglądać 2 połowę ? oto jest pytanie ... na razie JESZCZE oglądam ....)

mądrości ...

....mądra (kobieta) słucha komplementów - głupia - im wierzy ....

od czasu do czasu można im wierzyć - wiedząc - że to tylko komplementy ...
bo - od czasu do czasu można być (postrzeganym) jako - ta - głupia ...

wieczornie

a w moim radio ... mateuszowy lao che ...
+
krewetki i inne frutti di mare
+
wino białe
+
a za oknem ciemności ...
i cisza

jest dobrze ....

wtorek, 9 września 2008

generalnie - dookoła wina

miałam się dotąd za winosza*, a ściślej rzecz ujmując za alkoholosza* - bo alkohole wszelakie uwielbiam - a alkoholikiem (chyba) nie jestem - w każdym razie piję - bo lubię .. a wina lubię (chyba) najbardziej ...

(o innych alkoholach i mojej wiedzy o nich - kiedy indziej )

wracając do wina .... to wino ... wino to ja wielbię - zarówno czerwone wytrawne - jaki i białe półsłodkie ............

lubię przebierać, lubię wybierać, lubię smakować, lubię popijać ...


i wydawało mi się, że coś tam o nich (tych winach) wiem ...

dotąd wybierając wina unikałam jak ognia tych - na których był napis o zawartości siarczanów .. ostatnimi czasy jednak coraz więcej win takowy napis posiada ...stąd też moje zaniepokojenie wzrosło

a wczoraj dowiedziałam się podstaw ...
"Uregulowanie nr 753/2002 Wspólnoty Europejskiej przewiduje, że obecność siarczynów w winie ma być podawana na etykiecie bądź kontr-etykiecie, podobnie jak to ma miejsce dla innych związków chemicznych dodawanych do produktów spożywczych."

siarczany zawiera niemal każde - zarówno bardzo drogie jak i taniuśkie - wino

siarczany są zwykłym środkiem konserwującym, przyspieszającym fermentację, oczyszczającym i jak to pięknie gdzieś napisano "chronią wino przed zepsuciem" ...

więc można pić - bez obaw o zacheminizowanie* - organizmu ... bo chemii więcej jest w porannym serku, czy wieczornej kiełbasce


***
ehh no uczę, się uczę.. całe to życie a takich podstaw nie wiedziałam ...
***
prawda powszechnie znana o nauce, głupocie, życiu i śmierci ...
***
słowa oznaczone * - sama wymyśliłam (choć tego akurat chyba pisac nie musiałam)
***
- a akurat dziś wina nie piłam
(dziś był maleńki kieliszek piekielnie mocnej malinóweczki ... a może wiśnióweczki ... hmm muszę sprawdzić .... ale jak sprawdzę to wypije kolejny - no to chyba jednak nie będę sprawdzać - bo moja doktor to będzie się znowu bardzo gniewać ...

ekg

i znowu po raz setny, a może i tysięczny, okazuje się, że życie to niekończąca się amplituda wzlotów i upadków...

cholerny wykres elektrokardiografii, góra - dół, góra - dół, góra - dół...

..a kiedy wydaje się, że osiągnięte zostało już dno - okazuje się, ze to wcale nie dno - tylko bolesne odbicie od jednej z półek skalnych - po którym upada się niżej - na kolejną półkę i kiedy myślę, że już więcej nie wytrzymam - upadam znowu ... niżej ...

ile jeszcze upadków przede mną ?

kiedy osiągnę dno ?

dziś ?

podziękowania

dziękuję

- publicznie, wyraźnie i dobitnie - tu i teraz - oficjalnie -

dziękuję

za wszystkie miłe słowa dotyczące ... moich słów

poniedziałek, 8 września 2008

oglądam "Co się wydarzyło w Madison County"

najdoskonalszy z doskonałych ....

irytująco

podobno każda reklama adresowana jest do konkretnego kręgu odbiorców
zastanawiam się do kogo adresowana jest reklama:
- vanish - do kretyńskich/głupich/nieporadnych mamuś, czy do perfidnych/wrednych/idiotycznych dzieci ?
-axe - adresowana jest do pseudo macho w białych skarpetkach i tanich skóropodobnych mokasynach, czy bezmyślnych laleczek, gotowych zaspokoić każdą rządzę swego pana i władcy ze złotym łańcuchem na karku
- tiny - charakteryzacja pani "kioskarki" powinna pretendować do nagród wszelakich w dziedzinie charakteryzacji właśnie ... dodatkowo jej (kioskarki) zachwyt - nad tygodnikiem - połączony z "ach-ami i och-ami" "gwiazdy filmowej" doprowadza mnie do mdłości ....


bardzo nie lubię głupoty ... a jeszcze bardziej prostactwa ...
te reklamy po są prostu głupie
- albo -
czego nie wykluczam -
nie są skierowane do mnie ...

czekanie

hmmm no i jak tu pisać - kiedy tak bardzo nie chce się ...
o czym - kiedy wszelkie tematy są "nie na dziś" ...
górnolotnie ? nie umiem,
o "byleczym" - po co ?
nostalgicznie ? - nie dam rady - słońce zbyt pięknie oślepia
zmysłowo ? - ee to już było

więc czekam na koniec tego lata, koniec słońca i długich dni ...
czekam na jesień - bo jesienią wszystko się zaczyna ...
jesień jest początkiem ...

jesienią pada deszcz
jesienią są mgły
jesienią .... jesień... jesieni ...
nie mogę doczekać się jesieni ....

sobota, 6 września 2008

motyle...

no dobra - jednak pisanie jest silniejsze ode mnie ...

ale obiecuję, że to będzie krótki wpis - zaledwie kilka literek (no kilkadziesiąt)

literkami - chciałabym przypomnieć o tym, o czym zupełnie zapomniałam - a dziś pięknie mi przypomniano ...

http://www.youtube.com/watch?v=oN39u7jbAQU

przepiękne zaśpiewana ... przepiękna piosenka, prześlicznie zaśpiewana

(wiem - staroć, wiem - ograne, wiem - nie na te czasy - ale to taka ładna piosenka ...

więc ... motylem jestem ....

:)

jesień w ogrodzie

zupełnie nie mam nastroju do literek .. więc dziś -tylko obrazki


paprykowo
żółcienie

różani
jabuszkowo











piątek, 5 września 2008

pająkowe układy

no to dziś będzie o pająkach i pajęczynach
(pajęczyna - to - rzecz jasna i powszechnie oczywista - żona pająka - ....moje dziecko dawno temu mawiało - mamuś pajęczyna szła - ta na tych długich nogach...)

no to tak - pająki są spoko - i ja - generalnie rzecz biorąc nic do nich nie nie mam - i do czasu kiedy budują one sobie swoje domki gdzieś tam - gdzie -nie- są-do-końca widoczne to mają spokój ... co innego kiedy rozpoczynają budowę w miejscach powszechnie widocznych - nooo - no to bez przesady........

i wtedy przeprowadzam z nimi męską rozmowę i ustalamy ... że tak robić nie wolno - no i one się przenoszą w inne - te mniej widoczne miejsca ...

generalnie układ jest ok ..... nie wadzimy sobie i nie wchodzimy zbytnio w drogę ...

choć kiedyś w nocy - jeden wybrał sobie drogę - akurat przez moją rękę - to się ciut na bydlę zdenerwowałam .....

a na marginesie dodam, że znam taką jedną - zupełnie mi bliską osobę - która to osoba ma zupełnego hopla na ich -pająków i pajęczyn - punkcie - ona wynosi je na dwór - podkreślam - wynosi - nie wyrzuca - żeby sobie nóg nie połamały.....

sen

śniło mi się ... że byłam w warszawie, była piękna pogoda, wiał lekki wiatr...

a ja szłam z jakimś szalenie przystojnym, ślicznie pachnącym (naprawdę - czułam to), doskonale ubranym i ...nieprzyzwoicie bogatym facetem (nie wiem skąd, ale wiedziała, że on jest - tak właśnie bardzo - nieprzyzwoicie wręcz - bogaty)...

doszliśmy do jakiegoś hotelu (bardzo ładnego, bardzo drogiego) ... ... a tam ludźmi z obsługi byli sami moi znajomi.... ... i patrzyli się na nas jakoś tak podejrzliwie ...
a ten mężczyzna, z którym byłam - był umówiony na jakieś spotkanie (miał kupić w hotelu tym jakieś biurko (!!!) za milion złotych (!!!) i poprosił, żebym poszła z nim .... (dlaczego biurko kupował w hotelu nie wiem, skąd taka kwota nie mam pojęcia, ale wiem, że tak było)

a ja - oj bardzo, bardzo się bałam, nie wiedziałam co mam robić i jak się zachowywać .. czułam się jak taki ostatnia ofiara losu, jak mokry kurczak ... to było nieprzyjemne ....

a ON (nawet nie wiem jak miał na imię) widząc mój popłoch i zakłopotanie zostawił całe to towarzystwo, wziął mnie za rękę i zabrał na spacer ...

i ......... obudziłam się ....

i GRZECZNIE PYTAM PO CO - PO CO JA SIĘ OBUDZIŁAM ?????????

no po co ??????????

czwartek, 4 września 2008

czekoladowe po-myślenie wieczorową porą

o czekoladzie ....

no to tak mi się przy okazji pomyślało..
więc rozważając temat czekolady to, czy biała (ptfu osobiście jej nie znoszę) czekolada to też czekolada ?
toć to typowy - jak nic - oksymoron !!!

no albo i jakieś inne mutanctwo ...
no bo żeby tak oszpecić czekoladową czekoladę.. i nazwać to białe paskudztwo CZEKOLADĄ!

to co - teraz jak ktoś jest mleczno biały to też można o nim powiedzieć, że jest opalony na czekoladkę (i niech mi się tu żaden nie wyrywa że biała czekolada nie jest całkiem biała tylko ecru - wiem to :) )
no i dalej ... idąc tym tropem czekoladowym - to co ...
no co z tym szczęściem ? -
bo przeceż - niby czekolada = hormon szczęścia (w dużym uproszeniu - w mądrych artykułach zostało to dogłębniej wyjaśnione) a co z białą - to też daje szczęście??

matko jedyna ile pytań wieczorową porą..
a już miałam iść spać, a tu same problemy człowiek ma jak tak sobie pomyśli ....

myślenie to ma jednak kolosalną przyszłość

***
no to ja jednak chyba już pójdę spać;)


***

(choć tak prawdę powiedziawszy biała wiórkowo kokosowa jest całkiem mniam mniam ;)

czas..

czas to takie dziwne zjawisko....

kiedy na coś czekamy - czas - wlecze się niemiłosiernie ..

kiedy chcemy, by chwila trwała - ona ucieka ....

bo przecież czas po prosu żyje sobie swoim rytmem ...

i ani nie przyspiesza, ani nie zwalnia ....

czas przyzwyczaić się do czasu ...
(czasu teraźniejszego)

kiczowato

.... uwielbiam kalejdoskopy - takie zwykłe dziecięce, tekturowe z plastikowymi koralikami ... kiedy byłam mała miałam ich kilka ....
... i szklane śnieżne kule ....z miliardami (styropianowych) śnieżnych płatków
... i takie lampy z magmowymi glutami, które - kiedy robi się ciepło przeistaczają się najpierw w węże, a potem kulki i kuleczki ... łączą się ze sobą, a potem dzielą ... po to by znów się połączyć...
.. i takie ramki z piaskiem i oliwą, które po przechyleniu tworzą obrazki ....

no naprawdę lubię oglądać takie kiczowatości ... :)

popołudniowo

jechałam dziś samochodem ... była piękna słoneczna pogoda końca lata ... prawdziwa autostrada pozwalała na prędkość większą niż standardowe - miejskie 50 km/h ...

w radio - muzyczny guru i jego (i moja) kultowa muzyka ...
i tyle rzeczy zależało wyłącznie ode mnie ....

i chciałam tak jechać ...daleko ...daleko ... na koniec ..............

a teraz dalej słucham tej muzyki ...

bo mój dzisiejszy (obecny) nastrój idealnie komponuje się z tym co rozpoczął piotr kaczkowski
... Amused To Death ...

i piję the or w zielonym kubanku i jest tak .... spokojnie ....

środa, 3 września 2008

zmysłowo

powróćmy do tematu zmysłowości ...

naczelnym zmysłem czekoladowej istoty jest węch ...
węchem rozpoznaję świat... zapachy przypominają historie, zapachy przypominają ludzi, zapachy przypominają sytuacje...

lubię...
kąpać się w zapachu mandarynek, czereśni i wanilii...
pachnieć gruszkami ...
jeść awokado, rukolę, albo pomidory prosto z krzaczka (najchętniej te maleńkie ...)
pić kawę, wino, czekoladę ...

przyprawy, dodatki...zapachowe - koniecznie obowiązkowe we wszystkim, zawsze ...

zapachy towarzyszą wszystkiemu ... zapachy mają poranki i wieczory .. zapachy ma noc ...

kocham zapachy ...

a Ty którym zmysłem odbierasz świat ?
który zmysł jest zmysłem dominującym - pośród wszystkich innych zmysłów ?...

mądrości ...

mądrość na dziś ...


"Idealnego męża poznaje się zwykle po tym, że jest on żonaty z inną kobietą" (Faye Dunway)

parafrazując - najlepsi mężowie - to nie nasi mężowie....a najlepsze żony - to nie nasze żony...

eh.

cisza

poproszę o odrobinkę ciszy ... tylko ciutkę .. ciuteczkę ...ciszy

wtorek, 2 września 2008

mądrości ...

mądrość na koniec dnia...



"Każdy ma jakiś plan, który jest całkowicie niewykonalny"

(ileż ja mam takich planów.....- np. chciałabym zostać organizatorką ślubów, przyjęć, rautów - bo można kupować (co uwielbiam) - piękne, dobre i wyszukane przedmioty, napoje, jedzenie za nieswoje (bo marne) pieniądze ...

no to tyle na dziś - żegnam wylewnie - jak to mawia moja córka - muaaah - (nie no w uszach to brzmi zdecydowanie lepiej niż na piśmie - muszę się poważnie zastanowić nad dodaniem jakiś plików mp3 czy coś ...)

cd - akcji pt. bezpłatne szkolnictwo

jak pamiętacie kochani czytelnicy nie tak dawno pisałam o zakupach podręczników, o lobby księgarskim i cholernej marnotrawności...

dziś nastąpił ciąg dalszy tejże historii - otóż:

koleżanka moja - będąca jednocześnie mamą koleżanki mojej córki - kupiła wymagany zestaw książek - zapłaciła "nieco" ponad 170 zł ...
jakież było nasze zdziwienie - kiedy dziś dzieci wybiegając z klasy wesoło oznajmiły, że mała ma ZŁE książki ....
przez 10 minut dochodziłyśmy (my - mamy dwie) na czym polega "ZŁOŚĆ" tych książek - gdyż: zgadzał się tytuł, zgadzał się autor, zgadzało się wydawnictwo ...
doszłyśmy (w końcu niby inteligentne jesteśmy): OTÓŻ NIE ZGADZAŁ SIĘ JEDEN MALEŃKI SZCZEGÓŁ - napis na samym dole strony tytułowej książeczek - dumnie brzmiący "WYDANIE UDOSKONALONE"...
nie zgadzał się też rok produkcji - jej książki zostały wydane w roku 2007 - nasze 2008 !!

no i wszystko fajnie TYLE że NIKT NIGDZIE nie napisał, z którego roku ma być książka (znaczy - CAŁY CHOLERNY ZESTAW), a łaskawca MEN - do sprzedaży dopuścił oba komplety -

WIĘC PYTAM UPRZEJMIE - skąd NA BOGA rodzice mają wiedzieć co kupować????

(ja tylko przez dziki przypadek kupiłam zestaw dobry - jakś OPATRZNOŚĆ chyba czuwała nade mną)

i już sama nie wiem śmiać się czy płakać ...

(a koleżanka wkurzona na maxa ... musi znowu wydać tych parę "zbędnych" banknotów)

moje miejsca na zmiemi (wyspa)

... wyspa jest duża - a jednocześnie maleńka ...

... i piękna jest ...





wyspa - jak to wyspa - oblana jest wodami ...
wody jest dużo - i wszędzie - a gdy już się wydaje, że jej nie ma - właśnie zacznie padać



wyspa jest klimatyczna ... niesamowicie klimatyczna


czy pisałam, że jest tam zielono ? jest tam zielono ... tak bardzo, bardzo, bardzo zielono


a dobrem narodowym - zaraz obok najlepszej pod słońcem whiskey (nie mylić z whisky - która jest bleeeeeeeeeee) ... jest tam piwo




a piwo jest tam najczarniejsze - a jego piana jest najbielsza


a posiadłość rodowa właścicieli browaru położona jest niedaleko pięknego jeziora - czarnego jak piwo, a brzegi jeziora wysypane zostały bielusieńkim piaskiem - podobno specjalnie przywiezionym z zupełnie innego końca świata i usypywana samolotami - tak, by widok z góry przypominał widok pinty








wyspa posiada kilka wielkich miast ... a wielkie miasto nie posiada (prawie w ogóle) wielkich budowli








a o tym, że pada tam każdego dnia pisałam?



a woda jest tam, gdzie wzrok sięga... woda i niebo stanowią jedność ...





a baranków i owieczek pełno tam ....





a na plażach leżą kamienie - których waga - w sposób oczywisty - decydowała o wadze niejednego bagażu





a górki, góreczki, pagórki.... przypominają swojskie klimaty ...











a ludzie tam jedzą frytki polane octem ... i bekon i jajka i pomidory i wszystko inne .. ale to wszystko jest smażone w głębokim tłuszczu...
a różnica temperatur pomiędzy latem a zimą waha się od 7 do 17 stopni
a wyspa jest piękna ...
a pogoda tam jest zawsze - każda - każdego dnia pada, każdego dnia świeci słońce ...
a czy pisałam, że wyspa jest cudna ... i, że ją kocham .... i że na pewno kiedyś tam wrócę
bo wyspa - to moje miejsce na ziemi....


poniedziałek, 1 września 2008

wtopy, wtopki i wtopeczki

czyli - jak - niezależnie od wieku gorzka-czekolada robiła z siebie osła - osiołka- oślicę

1. wiek pacholęcy - późno przedszkolny - bądź - wczesno szkolny
mama moja osobista wysłała mnie, bym kupiła dwa bilety autobusowe - dla niej i dla mnie - sek jednak w tym, że ona powiedziała wyraźnie, że mam kupić JEDEN BILET CAŁY I JEDNĄ POŁÓWKĘ....
efekt tego był taki, że kiedy pani w sklepie podała mi dwa bilety wyglądające identycznie ja - z całą swą dziecięcą powagą powiedziałam że ja chcę JEDEN bilet CAŁY a DRUGIEGO POŁOWĘ ! - do dziś pamiętam jak ta pani śmiejąc się spokojnie mi wytłumaczyła na czym polega różnica pomiędzy całym biletem, a jego połową ...
i do dziś pamiętam jak było mi wstyd, że wcześniej nie zajarzyłam o co chodzi z tymi całymi i połówkami

2. liceum klasa pierwsza B
(na swe wytłumaczenie tylko dodam, że)
... nie znałam rodziców towarzyszy mej licealnej niedoli) .. biorąc pod uwagę wiek moich rodziców wyszłam - z niesłusznego - jak się okazało założenia, że reszta musi wyglądać mniej więcej na ten sam wiek ...
kiedy przyszła pewna pani i poprosiła mnie bym przekazała koleżance X, że ona już jest - pobiegłam do X i oznajmiłam gromkim głosem - twoja BABCIA przyszła po ciebie ...
wkrótce okazało się, że to nie babcia tylko mama ... uprzejmie przeprosiłam obie panie ...

3. no i historyjka sprzed kilkunastu tygodni -
kolega mój licealny jest fanem sportu - uściślając - fanem piłki nożnej - uściślając - jest on absolutnie najwierniejszym z wiernych - fanem nad fanami WIDZEWA ŁÓDŹ - wiedzą o tym wszyscy -którzy choć odrobinkę GO (kolegę) znają
a ja - chcąc błysnąć po latach braku kontaktu (nawiązanego ponownie DZIĘKI przesłynnemu portalowi znanemu każdemu, a zwanemu dalej NK)
więc ja (no co tu dużo gadać) idiotka jedna - błysnęłam jak diabli - donosząc MU, o wielkiej wygranej ... ŁKS-u....



no to tyle na dziś - bo ja to bym tak mogła jeszcze pisać i pisać - bo ja to genialna w te klocki jestem ....

liczniki