śniło mi się ... że byłam w warszawie, była piękna pogoda, wiał lekki wiatr...
a ja szłam z jakimś szalenie przystojnym, ślicznie pachnącym (naprawdę - czułam to), doskonale ubranym i ...nieprzyzwoicie bogatym facetem (nie wiem skąd, ale wiedziała, że on jest - tak właśnie bardzo - nieprzyzwoicie wręcz - bogaty)...
doszliśmy do jakiegoś hotelu (bardzo ładnego, bardzo drogiego) ... ... a tam ludźmi z obsługi byli sami moi znajomi.... ... i patrzyli się na nas jakoś tak podejrzliwie ...
a ten mężczyzna, z którym byłam - był umówiony na jakieś spotkanie (miał kupić w hotelu tym jakieś biurko (!!!) za milion złotych (!!!) i poprosił, żebym poszła z nim .... (dlaczego biurko kupował w hotelu nie wiem, skąd taka kwota nie mam pojęcia, ale wiem, że tak było)
a ja - oj bardzo, bardzo się bałam, nie wiedziałam co mam robić i jak się zachowywać .. czułam się jak taki ostatnia ofiara losu, jak mokry kurczak ... to było nieprzyjemne ....
a ON (nawet nie wiem jak miał na imię) widząc mój popłoch i zakłopotanie zostawił całe to towarzystwo, wziął mnie za rękę i zabrał na spacer ...
i ......... obudziłam się ....
i GRZECZNIE PYTAM PO CO - PO CO JA SIĘ OBUDZIŁAM ?????????
no po co ??????????
piątek, 5 września 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz