Jeśli Lindt, to ciągle nie mogę się zdecydować, którą wersję najbardziej lubię. Że gorzka ma być, to oczywiste... Ale czy z chili, czy z pomarańczą, czy z wiśnią... Zawsze mam dylemat. ;)
Ostatnio też przypomniałam sobie o istnieniu Toblerone. To dopiero smak dzieciństwa...
4 komentarze:
Nie mogę oderwać się od ekranu...
Jeśli Lindt, to ciągle nie mogę się zdecydować, którą wersję najbardziej lubię. Że gorzka ma być, to oczywiste... Ale czy z chili, czy z pomarańczą, czy z wiśnią... Zawsze mam dylemat. ;)
Ostatnio też przypomniałam sobie o istnieniu Toblerone. To dopiero smak dzieciństwa...
Toble coś tam wspomnieniem z dzieciństwa?! Cholera! Ja pamiętam tylko wyroby czekoladopodobne!
Faktycznie, źle się wyraziłam - to nie smak dzieciństwa, to smak paczek od francuskiej cioci. ;)
Prześlij komentarz